Jezuita misjonarz, przy okazji… kardynał. Artykuł Moniki Dejneko Białkowskiej

29.04.1945: wyzwolony z niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Dachau. 29 kwietnia jest dniem pamięci o kapłanach – męczennikach II. wojny światowej i świadkach wiary w czasie nie- ludzkim, jak o. Adam Kozłowiecki SJ, kardynał.

Jazuita, misjonarz, przy okazji…kardynał

„Wieczór z Kardynałem Adamem Kozłowieckim SJ” był pierwszym tzw. livem na FB Klubu Inteligencji Katolickiej w Toruniu. W 110. rocznicę urodzin misjonarza, prof. Michał Białkowski – prezes KIK w Toruniu z Moniką Dejneko-Białkowską – wolontariuszką Projektu Zambia, opowiadali o nietuzinkowym jezuicie Adamie Kozłowieckim.

Kardynał Kozłowiecki mawiał, że urodził się w Prima Aprilis (1 kwietna 1911 r.) a więc poczucie humoru ma wpisane w charakter. Nie inaczej być musiało, gdyż trudności życiowe, które pokonywał, złamałyby niejednego. Urodzony w Hucie Komorowskiej, pochodzący z ziemiańskiego rodu Kozłowieckich, mógł być dziedzicem sporego majątku. W znanym jezuickim Zakładzie Naukowo-Wychowawczym w Chyrowie zakiełkowało jego powołanie kapłańskie. Kategoryczny sprzeciw ojca (Adama seniora) spowodował, że kończył gimnazjum i zdał maturę w Poznaniu. Wbrew woli rodziców w 1929 r. wstąpił do nowicjatu w Starej Wsi k. Brzozowa. Po gruntownych studiach i formacji, 24 czerwca 1937 r. przyjął święcenia kapłańskie. W 1939 r. skierowany został do pracy w Chyrowie, tam wkrótce zderzył się z okrucieństwem II wojny światowej, niosąc pomoc rannym i konającym na miejscowym dworcu kolejowym. W Krakowie, 10 listopada 1939 r., został aresztowany przez gestapo w kolegium jezuitów wraz z 24 współbraćmi. Trafili do więzień i obozów koncentracyjnych. Niewola, nieludzkie warunki, śmierć kolegów i współtowarzyszy niedoli trwały nieprzerwanie 6 lat. Po wyzwoleniu zapisał: W Auschwitz i Dachau przekonałem się, że nienawiść jest rzeczą nie tylko zbrodniczą, ale także bezsensowną. [..] Tu nauczyłem się mieć w nienawiści nienawiść i samemu bronić się przed nienawiścią do kogokolwiek, nawet do mego brata w mundurze, który mnie nienawidził i męczył.

Marzył o powrocie do Polski, lecz jego Polski już nie było; do Afryki wyjeżdżał z rozdartym sercem. Dotarł do Kasisi w ówczesnej Rodezji. Od razu powierzono mu kierownictwo szkołami jezuickiej misji. Przez 61 lat w Zambii żył „na walizkach”. Trafiał do parafian w odległych wioskach, pomagał,  niestrudzenie zabiegał o rozbudowę szkół, co wymagało rozwiązywania problemów finansowych. Mnożyły się obowiązki i funkcje: dyrektor Apostolstwa Modlitwy, administrator apostolski, biskup, arcybiskup. Nigdy nie wyszedł poza służebną rolę a kościelne godności nie przysłoniły troski o najbiedniejszych. Posługa duszpasterska szła w parze z pracą fizyczną. Jak wspominał: Trzeba było budować szkoły, szpitale, kościoły, seminarium – wszystko. Nie było ludzi, sprzętu, pieniędzy, dosłownie niczego. Nieustannie powierzał się św. Józefowi i pisał listy. To z nich wiemy, z jakimi bolączkami zmagał się, w jak beznadziejnym położeniu bywał i…jak wiele zawdzięczał adresatom.

Udział w obradach Soboru Watykańskiego II to początek przyjaźni z Janem Pawłem II. Serdeczna korespondencja i spotkania, świadczą o ich duchowej więzi i wspólnym dziele, szczególnie gdy kardynał pełnił funkcję przewodniczącego Papieskich Dzieł Misyjnych w Zambii. Żyją świadkowie wizyty o. Adama w 1970 r. w Kościele Akademickim w Toruniu. Dzięki nagraniom wideo, wciąż wraca obraz z 7 czerwca 1999 r. w Bydgoszczy, gdzie o godz. 10.00 kard. Kozłowiecki koncelebrował mszę św. z Janem Pawłem II a za kilka godzin prowadził nabożeństwo czerwcowe na lotnisku w Toruniu. Skąd, u 88 letniego wtedy człowieka, taka kondycja?                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                               

Zrzekł się obowiązków arcybiskupa Lusaki na rzecz rodowitego Zambijczyka, by przez kilkadziesiąt lat, także u schyłku życia, służyć jako szeregowy misjonarz, w ubogich i trudnych warunkach, „być bliżej ludzi”. Będąc kardynałem, pracował jako zwykły wikary. Zmarł 28 września 2007 r. w Lusace.

Szkoły, kościoły, zgromadzenia zakonne, seminaria, a także Muzeum Kardynała Kozłowieckiego w Hucie Komorowskiej i wolontariat misyjny Projekt Zambia Toruń, to owoce jego posługi.

Bogactwem muzeum, poza eksponatami, są jego założyciele, pracownicy. Jak to możliwe, że opowiadają o Kardynale jak o wciąż obecnym przyjacielu? Bogdan Romaniuk Dyrektor Muzeum: Gdy zobaczyłem warunki, z którymi mierzył się w Zambii, zrozumiałem, że aby temu podołać musiał być gigantem wiary, bo tylko z Bożą pomocą wszystko jest możliwe. Czujemy jego obecność.

Katarzyna Cesarz kustosz Muzeum: Gdy mi ciężko, to czytam książkę Ucisk i strapienie, będącą zapiskami Adama Kozłowieckiego z obozów koncentracyjnych. Pisał, że nie może się poddać, jeśli on się załamie…załamią się inni. Najtrudniejsze sytuacje ratowało poczucie humoru. I dla mnie to najcenniejsza wskazówka. Bo czymże są moje strapienia w obliczu doświadczeń więźnia obozu koncentracyjnego?

Zbierając materiały o kardynale napotykałam piętrzące się trudności. Awaria komputera, telefonu, samochodu, zawodziło zdrowie…a czas emisji na FB zbliżał się nieubłaganie. Od pracowników Muzeum słyszałam wtedy: „Zajmując się” Kardynałem doświadczaliśmy różnych przeszkód, ale zawsze był happy end. Pozostali wolontariusze, nie inaczej myślą, o przesuniętym przez pandemię wyjeździe. W końcu – uda się.

Opiekun jezuickiego wolontariatu misyjnego Projekt Zambia o. Grzegorz Dobroczyński wspomina: O. Adam Kozłowiecki był dla mnie legendą od czasu wstąpienia do zakonu. Docierały do mnie opowieści z Zambii, a gdy niektóre osoby pokazywały mi z dumą jego listy, budziła się we mnie iskierka zazdrości. Słyszałem o święceniach współbraci zakonnych, których udzielał będąc w Ojczyźnie. Aż przyszedł moment, kiedy spotkałem go, w czasie rzymskich studiów w połowie lat 80-ych. Pewnego dnia  wszedł do refektarza, tak dyskretnie, ubrany w garnitur i koloratkę, przysiadł się do naszego „polskiego stolika”, czego nawet nie zdążył zauważyć przełożony – rektor Collegio Bellarmino. Uderzała ta jego prostota, bezpośredniość, nie pozwalał się – on, arcybiskup –  inaczej tytułować niż „ojcze” albo wręcz „Ty”. Był już wtedy dobrze po 70-tce a emanującą energią sprawiał wrażenie kilkanaście lat młodszego. Chłonęliśmy każdą chwilkę wspólnie spędzoną, wielu nie rozumiało tej prostej zwyczajności arcybiskupa. Gdy po upływie 20 lat rozmawiałem z nim w redakcji Przeglądu Powszechnego w Warszawie, wciąż zarażał energią, zapałem, dystansem do siebie i poczuciem humoru. Trudno więc się dziwić, że odwiedzenie jego ukochanego Kasisi, gdzie stawiał pierwsze kroki jako misjonarz, budował kościół a po latach miał swój azyl jako arcybiskup, a szczególnie nawiedzenie jego grobu w Lusace w 2019 r. było dla mnie ogromnym przeżyciem pełnym emocji.

Najkrótszy rys osobowości o. Adama to: umiejętność przebaczania, ufność w Bożą Opatrzność, pokora i pracowitość oraz poczucie humoru. Cenna jest pamięć o nim i wciąż żywa obecność, przez wiele osób doświadczana w sytuacjach kryzysowych, trudnych, jakby spełniał obietnicę: jeśli za Łaską Bożą się zbawię, wtedy dopiero zacznę działać […].

Monika Dejneko-Białkowska