Matka Kardynała Adama Kozłowieckiego SJ -Maria z Janochów Kozłowiecka 1886 -1972
Maria z Janochów Kozłowiecka urodziła się w 1886 roku w Strzylczych, teraz wieś na Ukrainie. W zbiorach muzeum Kardynała Adama Kozłowieckiego SJ w Hucie Komorowskiej jak przed laty, można zobaczyć portret sześcioletniej ,,Mury” namalowany przez HR w Zakopanem 1 października 1892 roku. Mała Mury zgodnie ze zwyczajem dworskim została jako panienka oddana na wychowanie do pensjonatu. W 1899 roku wyjechała z matką do Francji i zamieszkała w pensjonacie Pensionnat de Saint Enfant Jésus a Neuilly- sur Seine w niewielkim miasteczku Neuilly ( canton Seine, sur la Seine) koło Paryża. Tam ukończyła gimnazjum, ucząc się głównie języków, muzyki i rysunków. Dzienniczek z pensjonatu z lat 1901-1902 z ocenami za każdy miesiąc małej Marii, zachował się w archiwum Kozłowieckich i od niedawna można go oglądać na wystawie stałej w Muzeum w Hucie Komorowskiej. Znając dobrze język francuski i angielski nawiązywała liczne kontakty z dziewczętami z Anglii, Francji i Niemiec, które okazały się trwałe przez wiele lat. Studiowała w Akademii Paryskiej, przynajmniej do 1905 r., i pod jego koniec otrzymała dyplom Wydziały Pedagogicznego ze specjalnością nauczycielki pierwszych klas szkół elementarnych. Po powrocie do kraju w 1905 r. lub w początkach 1906 roku Maria mieszkała głównie w Zakopanem i Krzeczowicach. W tym czasie związała się bliżej ze swym dalekim kuzynem Adamem Kozłowieckim. Młodzi zdecydowali się na ślub 14 stycznia 1909 r. w Krzeczowicach. Z Adamem Kozłowieckim (seniorem) mieli trzech synów Czesława, Adama i Jerzego. Poza zwykłymi obowiązkami domowymi od dzieciństwa interesowała się końmi, lubiła nimi jeździć, uczyła jazdy swoje dzieci. Uczestniczyła i wystawiała z powodzeniem dorodne konie na wystawach i targach we Lwowie. Drugą jej pasją były rasowe psy. Posiadał ich kilka i również uczestniczyła w wystawach zyskując nawet nagrody m.in. z 1938 roku w Warszawie. Nie stroniła od urządzanych przez męża okresowych polowań i posiadała do tego konieczne uprawnienia, o czym świadczą zachowane legitymacje w archiwum rodziny Kozłowieckich. Razem z mężem 30 marca 1929 założyli Fundację Naukowo-Wychowawczą imienia Adama i Marii Kozłowieckich. Po drugiej wojnie światowej po wielu perypetiach wojennych, Adam i Maria zamieszkali w Zakopanem. Adam zmarł nagle 20 grudnia 1949 roku. W 1957 roku ciało zostało zgodnie z jego testamentem przeniesione do kaplicy rodowej Kozłowieckich w Majdanie Królewskim. Maria zaś mieszkała w willi ,,Krystin” a następnie ,,Albion” w Zakopanem. Jako 80 letnia Maria w 1966 roku zamieszkała w ośrodku sióstr urszulanek w Sierczy koło Wieliczki. Od 1969 roku prawną opieką otoczona była przez Irenę Kozłowiecką z Poznania. Maria zmarła 10 stycznia 1972 roku w Sierczy, została pochowana w Krakowie na cmentarzu Rakowickim w rodzinnym grobowcu Ferdorowiczów.
Adam Kozłowiecki SJ jezuita, całe życie regularnie pisał listy do swojej Mamy. Nie zapominał o jej urodzinach i imieninach, na bieżąco informował Matkę o swoim życiu, począwszy od lat szkolnych pisząc z Zakładu Naukowo Wychowawczego w Chyrowie, Gimnazjum Marii Magdaleny w Poznaniu, Starej Wsi, Krakowa czy Lublinia. Pisał w latach 1939-1945 będąc więźniem niemieckich obozów koncentracyjnych w Wiśniczu, Auschwitz i KL Dachau. Po wojnie regularnie pisał z misji w Północnej Rodezji jako zwykły misjonarz, później biskup i arcybiskup z Lusaki. Zawsze mimo zajmowanych stanowisk i godności zwracał się do matki Mamusiu, i podpisywał się zwyczajnie jak syn Adaś.
Maria z Janochów List Adama Kozłowieckiego SJ, Arcybiskupa Lusaki-do swojej matki Marii Kozłowieckiej, która była już pod opieka Sióstr Urszulanek w Sierczy koło Krakowa.
Siostry Urszulanki, Siercza 1, p. Wieliczka koło Krakowa, Poland
Nadawca Chingombe Catholic Parish,
P.O.Kabwe,
Private Bag 12 X K
Zambia – Africa 31- 07-1070 r.
Kochana Mamusiu!
P.X.
Jeszcze nie ma miesiąca jak z Polski wyjechałem, a jak jestem tutaj, w Chingombe, 140 mil ang. od poczty! Do Lusaki zdążyłem na Konferencję Biskupów Zambii, – ale już mamy następną i to większą, bo do Lusaki zjeżdżają się wszyscy biskupi z Ugandy, Kenyi, Tanzani, Malawi i Zambii, razem będzie ich ponad 10, a więc jak mały Sobór! Będzie też Kard. Rugambwa. Jadę tam jutro rano, więc spieszę się, by parę słów napisać i ruszyć na pocztę, bo następny raz będę tam najprędzej w październiku. A jak się Mamusia czuje i jak się zachowuje? U nas teraz ,, Zima” i jest całkiem przyjemnie-za miesiąc zaczną upały, a Chingombe to jedna z najgorętszych Stacji. W Sierczy teraz na pewno ciepło i ładnie, – chciałbym tam wpaść, ale stąd trochę to za daleko. Ale mam nadzieję, że będę znowu w Polsce,-to wtedy znowu zacznę wpadać. Proszę bardzo serdecznie pozdrowić wszystkie Siostry, a zwłaszcza matkę Chrystianę – jeszcze raz podziękować za udzieloną mi tak często gościnę – i poprosić, by jak przyjadę,- miały dla mnie pokój w pogotowiu.
Rączki Mamusi całuję bardzo serdecznie i o modlitwy proszę. Adaś
13 października 1970 r.
Chingombe Catholic Parish, Private bag 12 x K, Kabwe, Zambia
W. Pani Maria Kozłowiecka, klasztor SS. Urszulanek, Siercza 1, p. Wieliczka koło Krakowa
Kochana Mamusiu!
P.X.
Już dawno do Mamusi nie pisałem, zdaje mi się, że ponad miesiąc, – ale i tak częściej ja do Mamusi piszę, aniżeli Mamusia do mnie… co u mamusi słychać ??? U Was upały na pewno się skończyły, rozpoczęła się jesień, a potem ta zima… a u nas tymczasem rozpoczęła się właśnie największe upały i z utęsknieniem oczekujemy deszczów, nie tylko dlatego, że przez nie nieco się ochłodzi, ale również i dlatego, że bez wyrzutów sumienia, że nie spełnia się swoich obowiązków, będzie można nieco posiedzieć na miejscu i bodaj trochę odsapnąć… W przyszłą niedzielę- 11-go wyruszam na blisko 3 tygodnie i to w okolice szczególnie gorąca. Idę z trzema tragarzami ,- mam nadzieję, że będę z powrotem w Chingombe 29 go wieczorem. W pierwszą i drugą niedzielę miesiąca muszę być zawsze na Stacji Misyjnej, bo mam tu różne zebrania, po zatem jestem przeważnie poza domem- w upale i w brudzie. Od Jurka już bardzo dawno nie mam żadnej wiadomości – obawiam się, że się nieco może i pogniewał, bo pisał i spodziewał się, że przed powrotem do Afryki i jego odwiedzę, – ale takie ,, zboczenie” do Kanady byłoby bardzo kosztowne, a przytem stąd już mocno nalegali, ażebym tutaj wracał jak najszybciej tak, że nawet odwołałem powrót okrętem, który by mi o wiele bardziej do gustu przypadał, a wróciłem samolotem. O. Walsh po swojej bardzo poważnej bardzo operacji przyszedł całkowicie do siebie i czuje się bardzo dobrze. Widziałam się z nim kilka tygodni temu, kiedy byłem na parę dni w Lusace, i kazał Mamusie bardzo serdecznie pozdrowić. Proszę ode mnie serdecznie Matkę Chrystianę i wszystkie Siostry i powiedzieć im, że stale z nostalgią wspominam te chwile spędzone w Sierczy,-chwile, niestety, zbyt krótkie… Rączki Mamusi bardzo serdecznie całuję i proszę o modlitwę. Adaś
Op. Kustosz muzeum: Katarzyna Cesarz na podstawie archiwalnych listów zgromadzonych w Muzeum Kardynała Adama Kozłowieckiego SJ w Hucie Komorowskiej i książki Ludwika Grzebienia SJ pt.,, Genealogia rodu Kozłowieckich herbu Ostoja oraz rodu Dolańskich, Fedorowiczów i Janochów”, Majdan Królewski 2014. r. Listy są darem przekazanym do Muzeum od s. Oktawii Kozłowieckiej z Wrocławia.